Miłosna iluzja

Po zaskakującym zakończeniu jakie zafundowała nam pani Dorota w poprzedniej części "Miłosny blef", byłam ogromnie ciekawa jak dalej potoczą się losy Heli i Kuby. I już na wstępie szok, bo Hela i Kuba nie są razem ???? Niedowierzanie, ale jak to, przecież mieli żyć długo i szczęśliwie, przynajmniej w mojej głowie ???? Solski wyjeżdża na jakiś czas, a po powrocie chce odzyskać dziewczynę. Hela nie jest na to jednak gotowa. Oboje zdają sobie sprawę, że cały ich związek zaczął się od wyobrażenia, iluzji jaką mieli o sobie, a niesamowity seks jaki ich łączy nie wystarczy, gdy "motyle w brzuchu" przestaną latać, kiedy dopadnie ich rutyna życia codziennego. Postanawiają dać sobie czas i otworzyć się na nowe znajomości. Szczególnie Hela, której w oko wpada kolega z pracy Daniel Zakrzewski. Tylko czy jest w stanie całkowicie zapomnieć o Solskim? Bardzo dobrą radę w tym temacie daje Heli Iga i ta wprowadza ją w życie. Wzruszyłam się bardzo przy wątku wyjazdu Kuby. Jak ja dobrze rozumiem Helę, tą tęsknotę, rozmowy przez komunikatory, odliczanie dni do powrotu, ponieważ mój mąż pracuje w delegacji i czasem nie ma go po kilka miesięcy ???? Takich momentów i emocjonujących wątków jest więcej od pierwszej do ostatniej strony. Autorka serwuje nam cały wachlarz emocji od złości i śmiechu, do wzruszeń i przepełnionych namiętnością scen seksu. Możecie być też pewni, że zakończenie przyprawi was o szybsze bicie serca. Wiecie dlaczego ta książka jest tak dobra? Bo jest życiowa, dzieje się w naszych realiach, każdy znajdzie w niej cząstkę siebie. Naprawdę miła odskocznia od wszechobecnych romansów mafijnych i niesamowicie bogatych szefów. Zazdroszczę wam, jeśli lekturę macie jeszcze przed sobą. Ja do dylogii "Miłosna gra" jeszcze na pewno wrócę.

Czytaliście kiedyś książkę, której zakończenie wywołało w was tyle emocji, że czuliście pilną potrzebę, żeby mieć (tu i teraz!) w rękach kolejną część? To ze mną zrobił zdecydowanie Miłosny blef. Zwłaszcza, że po takim zakończeniu pierwszej części, w mojej głowie było tysiące pytań. Chciałam chociaż na część z nich uzyskać odpowiedz i gdy już myślałam, że wiem w jakim kierunku zmierza fabuła, na środku stawała Forysiówka i mówiła „nic z tego, tu rządzi matka”. Idealny pakiet emocji. Miałam wrażenie, że autorka mnie zna i doskonale wie czego moja czytelnicza dusza potrzebuje. Miłość, namiętność, gniew, niepewność - w idealnie rozłożonych proporcjach. To, dlatego tak ciężko było mi się rozstać z bohaterami. To niesamowite, ale potrafię wzdychać do magnesów na lodówce z Helą i Jakubem. W dodatku dobrowolnie się wam do tego przyznaję. Jeśli miałabym polecić jedną z lepszych dylogii jakie udało mi się kiedykolwiek przeczytać z pewnością byłaby to między innymi ta. Romansowy vibe to czuje. Polecam.

Póki co jest to jedyna książka autorki, którą przeczytałam, ale na pewno nie ostatnia! Pomysł na fabułę - genialny. Autorka zaskakiwała na każdym kroku, w życiu nie przyszłoby mi na myśl takie rozwinięcie akcji. Książka pochłonięta prawie w jeden dzień, koniecznie muszę sięgnąć po kontynuację ????